Damian Bednarczyk, twórca marki Damian Czesze, ambasador Olaplex i Framar zawsze marzył, aby zostać fryzjerem. I choć droga, którą musiał pokonać nie była łatwa, osiągnął swój cel.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z fryzjerstwem?
Fryzjerstwo kochałem od zawsze, bo już jako mały chłopiec uwielbiałem bawić się włosami siostry, a pierwsze pasemka „na czepek” zrobiłem jej w wieku sześciu lat; więc to chyba Esteli zawdzięczam swoje pierwsze kroki we fryzjerstwie. Jako nastolatek uległem jednak presji rodziców i zamiast klasy fryzjerskiej wybrałem liceum… muzyczne. Nie mogę ich winić, chcieli dla mnie dobrze, bo nauka w szkole zawodowej była ogólnie uważana za najgorsze zło. Postawiłem jednak na swoim i po lekcjach spędzałem godziny w salonie fryzjerskim u Pani Marzenki w Wałbrzychu; później ostatecznie zrezygnowałem z gry na puzonie, wyjechałem do Irlandii i zatrudniłem się tam jako fryzjer, a pierwsze pieniądze zarobione za granicą zainwestowałem w szkolenia fryzjerskie.
Od dłuższego czasu prowadzisz własne szkolenia. Dlaczego zdecydowałeś się na taką ścieżkę kariery?
Przez lata pracy jako fryzjer uczestniczyłem w wielu szkoleniach i z każdego wyciągnąłem jakąś lekcję, ale widziałem też ich mankamenty. Przede wszystkim, zbyt duża liczba osób, zbyt mało praktyki, ale też niedociągnięcia, jeśli chodzi o ich stronę techniczną i wizualną. Chciałem więc stworzyć szkolenia, po których uczestnik powie: „naprawdę nauczyłem się pracować tą techniką, a szkoleniowiec dał mi 100% swojej uwagi!”. Obecnie szkolimy więc w systemie 6 kursantów – 3 instruktorów – 3 modelki i pracujemy na najwyższej jakości produktach i akcesoriach – na tym mi od zawsze najbardziej zależało.
Co jest najłatwiejsze, a co najtrudniejsze w prowadzeniu szkoleń?
Decyzja o prowadzeniu szkoleń była dla mnie przekroczeniem swoich barier. Nigdy nie chcę i nie będę stał w miejscu, ale musiałem naprawdę się przełamać, żeby w końcu powiedzieć: „ok, robimy to!”. Przede wszystkim nie wiedziałem, czy wyłożę teorię w sposób zrozumiały dla kursantów i czy będę miał na tyle cierpliwości, by przez kilka godzin wspierać ich podczas części praktycznej. Jestem pewny decyzji, których podejmuję w codziennej pracy, więc o stronę fryzjerską bałem się najmniej. Po trzech latach czuję się też dużo pewniej w części teoretycznej i jestem szczęśliwy i wdzięczny, że miejsca na szkolenia tak szybko się rozchodzą; są one też dla mnie ogromną lekcją – wymieniamy się z uczestnikami swoimi doświadczeniami, tipami, ulubionymi produktami i dzięki szkoleniom poznałem też wspaniałych ludzi, z którymi jestem w stałym kontakcie. Jest to też dla mnie budujące, że fryzjerzy stale chcą się rozwijać i szkolić, mają ogromną potrzebę samorozwoju, a ja mogę im to zaoferować.
Jesteś Ambasadorem dwóch marek z portfolio A&M Premium Distribution: OLAPLEX i FRAMAR. Co wyjątkowego jest w tych markach, za co kochasz je najbardziej?
Pierwsze słowo, jakie przychodzi mi na myśl to nowatorstwo. Tak jak wspominałem, nie lubię stać w miejscu, a dzięki Olaplex i Framar dostaję co jakiś czas nowy produkt, który zawsze spełnia moje oczekiwania. Olaplex jest ze mną od dziewięciu lat i pozwolił mi przekroczyć granice, których wcześniej nie byłem w stanie przekroczyć. To produkt jedyny w swoim rodzaju, nie da się go podrobić ani zastąpić, choć wielu już próbowało. Framar z kolei po prostu ułatwia mi pracę, ale też daje mi fun, bo żaden inny producent nie ma tak cudownych folii.
Bez jakich produktów nie wyobrażasz sobie pracy?
Gdybym miał wybrać moje top 3, postawiłbym na Olaplex 6 – jest to produkt tak uniwersalny, ale zarazem unikalny w swoim działaniu – można go używać na wilgotne i suche włosy, jest produktem termoochronnym, redukuje puszenie włosów, wygładza. Uwielbiam też fioletowy szampon Olaplex 4P – polecam go zarówno blondynkom, jak i brunetkom, bo to pierwszy produkt z fioletowym pigmentem, który nie tylko ochłodzi kolor, ale też odbuduje mostki dwusiarczkowe i nawilży włosy. Jeśli chodzi o produkty techniczne, nie potrafię sobie wyobrazić mojej pracy bez folii ryglowanych od Framar. Mimo negatywnej narracji, która od jakiegoś czasu rozwinęła się wokół folii, ja zawsze ich używałem i zawsze będę; wystarczy po prostu wiedzieć jak mądrze je wykorzystać i dzięki nim ułatwić sobie pracę.
Jaką rolę pełnią w Twojej pracy social media?
Moje media społecznościowe to 100% mnie – powiedzieć, że pełnią w mojej pracy dużą rolę, to tak naprawdę nie powiedzieć nic. Są bardzo dużą częścią mojego życia – od zawsze prowadzę je sam i chcę być w nich jak najbardziej autentyczny – mam nadzieję, że tę autentyczność widać i chyba to właśnie doceniają osoby mnie obserwujące, w tym moje klientki. Fryzjerstwo to nie tylko zawód, to moja największa życiowa pasja, a media społecznościowe, prowadzone z zaangażowaniem i pomysłem, są jego nieodzowną częścią.