Stylista fryzur, projektant mody, maluje obrazy, czasem jest florystą. Właściciel krakowskiego Jakub Ziemirski Atelier.
Jakub Ziemirski – zeszłoroczny zdobywca III nagrody Międzynarodowego Konkursu STYLE MASTERS, po raz trzeci z rzędu wybrany został do ścisłego finału. Za każdym razem zgłasza do konkursu bardzo oryginalne i niespotykane stylizacje. Tym razem jego prace również zdobyły wielkie uznanie, został zwycięzcą etapu krajowego i jako jeden z siedmiu finalistów etapu międzynarodowego reprezentował Polskę na tegorocznej gali STYLE MASTERS w Madrycie.
Jakie były inspiracje do Pana prac zgłoszonych do tegorocznej edycji konkursu Style Master 2013? Skąd pomysł?
Inspiracją dla mnie zawsze była sztuka. Przygotowując prace do konkursu Style Master postanowiłem, że potraktuję włosy jak tworzywo, którego używa się do stworzenia dzieła sztuki. Zacząłem więc „rzeźbić” stylizację, którą niektórzy nazywają „dmuchawce, latawce”. Potem namalowałem stylizację z motywem koronki na głowie modelki. Aż w końcu zacząłem tkać i za pomocą szydełka stworzyłem szal z włosów. Po prostu. Ot tak. I już.
Czy to Pana pierwszy konkurs?
W konkursie Style Master uczestniczyłem już po raz trzeci i po raz trzeci udało mi się znaleźć w finale. To dla mnie wielkie wyróżnienie być jednym z siedmiu najlepszych. Za swój wielki sukces uważam też zdobycie w 2012 roku 3 miejsca w świecie w tym konkursie. Były też inne konkursy. Na przykład Color Trophy marki L’Oréal. W 2012 roku znalazłem się w jego ścisłym finale. Konkursy inspirują, rozwijają, pobudzają kreatywność. A to w zawodzie stylisty niezwykle ważne. Za każdym razem obiecuję sobie, że to koniec, że ile można uczestniczyć w konkursach. Niestety nie jestem konsekwentny. Już myślę o udziale w jednym z największych kreatywnych konkursów na świecie. I pewnie skończy się to wysłaniem zgłoszenia z moja pracą.
Od jak dawna zajmuje się Pan fryzjerstwem?
Zawodowo od około 6 lat. Najpierw w Tarnowie w salonie u znajomej. Potem był Kraków, gdzie uczyłem się w szkołach artystycznych i pracowałem w różnych salonach. Od 2012 roku prowadzę już własny salon w Krakowie. Po drodze było też projektowanie ubioru, malarstwo, florystyka. Zdobyłem doświadczenie, które jest nieocenione w zawodzie stylisty fryzur.
Jakie ma Pan plany na przyszłość?
Jedno marzenie już spełniłem. Otworzyłem i z sukcesem prowadzę własne atelier. Daje mi to nieograniczone możliwości rozwoju jako stylisty fryzur. Chciałbym to wykorzystać. Teraz nadszedł czas na przekazanie swojej wiedzy innym. Mam pewien pomysł. Na razie to tajemnica. Chciałbym też wrócić do projektowania ubioru. Czynię maleńkie kroki w tym kierunku.
Co Pana zdaniem jest najważniejsze w zawodzie stylisty – fryzjera?
Oczywiście technika, ale to oczywiste. A najważniejsze? Po pierwsze kreatywność, po drugie kreatywność i po trzecie kreatywność. Ciągły rozwój, szukanie inspiracji we wszystkim co nas otacza, zdobywanie nowych umiejętności. To zawód, w którym nie można stać w miejscu.
Kogo uważa Pan za największy autorytet we fryzjerstwie?
Może zaskoczę wszystkich, ale nie mam wzoru, autorytetu. Inspiracji szukam we wszystkim, co jest wokół mnie. Recz, która dla jednych wydawać się może oczywista, dla mnie może być źródłem natchnienia do stworzenia pracy, jakiej nikt nie widział. Lubię tworzyć rzeczy nowe, świeże, czyste. Nie chcę by moje prace postrzegane były przez pryzmat mistrza, którego bym wskazał. Chcę tworzyć w wolności, chcę głośno myśleć obcując ze wszystkimi, którzy są wokół mnie.
rozmawiała Ewa Cesarz
KOLEKCJA Jakuba Ziemirskiego: